WALCZYĆ O POKÓJ A BYĆ POKOJEM

Pokój nigdy nie będzie należał do jednostki lub wybranej grupy ludzi. Pokój to zauważenie, że wszyscy jesteśmy jednym, że wspólne nam wszystkim istnienie gości nas na równych prawach. Tak długo jak będziemy widzieć podziały między sobą, tak dugo będziemy cierpieć wojny i konflikty na płaszczyźnie osobowej, religijnej, kulturowej, etc. Będziemy wkładać wysiłek wypracowywania a później utrzymywania tego złudnego poczucia oddzielenia od całości, dopóki nie zechcemy się zatrzymać i dostrzec, że prawdziwy pokój i bezpieczeństwo nie są czymś co trzeba wytwarzać, lecz już teraz są obecne w sercu naszej istoty.
 
Rozpoznanie swojej prawdziwej natury niczego nie obiecuje, przed niczym nie zabezpiecza i z niczego nie zwalnia. Widzenie czym jesteś w istocie nie jest osiągnięciem, które można zyskać albo zachować tylko dla siebie. Świadomość nie stwarza cię nagle bohaterem, nie wkleja świecących gwiazdek i orderów w pierś. Nie sprawia, że trudności i niepewności znikają, a życie staje się lukrowanym pączkiem pozbawionym trosk. Jeśli przeżywane uczciwie, życie jest niekontrolowanym, niedającym się przewidzieć ciągiem wydarzeń, które bywają mniej lub bardziej wygodne. Prawdziwe bezpieczeństwo i spokój nie są możliwe do odnalezienia w tych doświadczeniach, lecz w stałym uświadamianiu sobie wiecznie obecnej przestrzeni, która jest dla wszystkich tych doświadczeń nienaruszalnym podłożem.
 
Przebudzenie to moment zawrócenia do wewnątrz. To zatrzymanie, po którym następuje proces wyrzucania za burtę zbędnych spowalniaczy, które kazały się przed życiem zabezpieczać, ochraniać się w sytuacjach bez realnego zagrożenia lub trzymać się w zamknięciu pod kloszem, kiedy serce wołało w wir nieznanej, niezgłębionej przygody. Wgląd w swoją naturę to zwykłe odsłonięcie prawdy – ukazanie sobie iluzoryczności i przekłamania każdego nieautentycznego wizerunku, który zwykliśmy przywdziewać. To stanięcie w miejscu, w którym nie ma żadnego gruntu pod nogami, ale niesiony mocą odważnego serca, potrafisz pokornie mu się oddać i stanąć za nim za każdym razem – niezależnie od tego, o co serce w danym momencie prosi i w jakich okolicznościach cię stawia.
 
Aby otworzyć się na wolność i pokój w pełni, nie można traktować swoich doświadczeń wybiórczo i sięgać tylko po te, które wywołują bardziej chciane uczucia lub przyjemne stany umysłu. W ten sposób tworzymy subtelne, bo niewidzialne gołym okiem uzależnienie, do którego łatwo się przywiązać, a od którego ciężej się uwolnić. Zwrócenie uwagi na bolesne części nas samych i integrowanie swoich cieni to równie ważne i potrzebne przeżycia co rozkoszowanie się naiwną radością, ekstazą albo ekspresją twórczą. W nieskończonym istnieniu jest miejsce na wszystko. Dzięki temu, że przestajemy wartościować doświadczenia, pozwalamy sobie rosnąć mądrze i harmonijnie. Pozwalamy sobie zbliżać się do sensu jedności, który intuicyjnie czujemy w sercu. Bez tego nasze przeżywanie jest płaskie jak papier, doświadczenia są ciągłym szarpaniem się pomiędzy tym czego chcę, a tym czego wolę unikać, a relacje z ludźmi przybierają bardzo powierzchowny, biznesowy, małostkowy wymiar.
 
Odkrywanie swojej natury nie daje gotowych rozwiązań, nie pomaga w codziennych wyborach, nie udziela relatywnych odpowiedzi. Nie chroni przed zranieniem, porażką, nie znieczula na emocjonalny, psychiczny i fizyczny ból. Nie oddala od nich, a wręcz przeciwnie – zbliża jeszcze bardziej i pozwala ich doświadczać w totalnie nowej jakości. Pozwala przeżywać je pełniej – w zrozumieniu i z akceptacją dla ich przejawienia się. Miłość pozwala by serce pękało, kiedy widzisz niesprawiedliwość. Miłość pozwala by łzy płynęły, gdy dotyka Cię przykrość i nieuszanowanie. Miłość pozwala, żeby gniew gotował się w żyłach, gdy czujesz, że coś jest efektem kłamstwa, rasizmu i manipulacji. Wreszcie, miłość pozwala wejść w życie z gotowością świadomego, współczującego działania wnoszącego więcej pokoju i równości. Nie jako specjalnie wymyślony i przygotowany na tę okoliczność akt, ale jako emanacja tego pokoju i równości sobą samym w każdych warunkach.
 
Pozwól sobie teraz na luksus bezwarunkowego przyjmowania wszystkiego bez wyróżnień. Pozwól sobie na brak komfortu, na wystawienie się na ryzyko, na niewygodę i sens niepewności. Tylko sięgając po te doświadczenia będziesz w stanie rozpoznać, że Twoja esencja wykracza poza nie wszystkie. Wtedy rozpoznasz, że w nich wszystkich jesteś w domu. W miejscu świadomego i czułego objęcia, które z taką samą otwartością wita każdą myśl, każde uczucie i każdą osobę na swojej drodze. Złamane serce i rozpacz wita z taką samą otwartością jak uśmiech i błogość. Słońce wita tak samo jak deszcz.
 
Praktyka wglądu w swoją naturę czyni cię wiecznym uczniem. Wiecznym i oddanym sługą miłości, dla którego wybór czegokolwiek innego niż miłość staje się formą umyślnego masochizmu. Praktyka medytacji jest skrupulatnym i wytrwałym ściąganiem z siebie wierzeń i niezdrowych nawyków umysłu przesłaniających prawdę o sobie. Jeśli chcesz czuć więcej pokoju i bezpieczeństwa w swoim życiu, stań teraz mężnie w miejscu, w którym serce może pękać, ból może nawiedzać, a pewność tego kim jesteś naprawdę i tak nie może zostać zasłonięta. Zobacz, że to miejsce jest tutaj i nigdy nie było oddalone od Ciebie ani o centymetr. Już jesteś wiecznym, nieskończonym spokojem i nie potrzebujesz ochrony przed samym sobą. Nie ma potrzeby szukania pewności na zewnątrz, produkowania spokoju na zapas w chwilowych doświadczeniach w przyszłości. Szukanie frustruje i oddala od widzenia klarownie tego, co już jest obecne i co nigdy nie może zostać zagubione. Opadaj więc do jądra swej istoty, której pokój i stabilność są naturalnymi przymiotami. Iluzja pozornych niebezpieczeństw straci swoją moc i ustąpi w obliczu rozpoznania twojej esencji. Rozpuszczą się obawy i wszelkie niepokoje, gdy szczerze się z nimi spotkasz i wsłuchasz się nie w same historie, które opowiadają, ale w miejsce, w którym te historie się rodzą. Przewrotnie, będą miały możliwość odejść dopiero wtedy, gdy spotkają się z łaską ciszy i ciepłym przyjęciem miłującej przestrzeni twojego serca.