ZAWSZE ZAWRACAJ DO SIEBIE

Żyj dla siebie przyjacielu, nie dla innych. Nie czekaj na pozwolenie, nie wstrzymuj entuzjazmu przed tym, co sprawia, że chce Ci się żyć. Nie musisz wiedzieć jak robić upragnione życie. Ono się odsłania przed Tobą w każdym momencie, kiedy nie fantazjujesz o czymś lepszym, a dostrzegasz to co najlepsze przed własnymi oczami. Zaufaj prowadzeniu z głębi. Puść pomysły na to „jak trzeba” i „jak się powinno”. Wtedy spontaniczne i potrzebne działanie wypłynie z Twej esencji samoistnie, organicznie i z wdziękiem.
 
Nie obawiaj się zaufać sobie i sięgać po to, czego pragnie Twoje serce. Kiedy prawdziwie będziesz żył dla siebie i realizował to co kochasz, inni odczują to jako najlepszą pomoc, jaką mógłbyś komukolwiek zaoferować. Nie martw się niczym i o nikogo. Nie staraj się zmieniać ludzi na siłę. Nie dyryguj, nie radź, nie namawiaj. Dla jednej, jak i dla drugiej strony jest to równie męczące, co zniechęcające. Zostaw to, co inni pomyślą, zrobią, lub nie. Zawsze zawróć do siebie i do tego, o czym śpiewa najgłębsze, najcichsze miejsce w Tobie. Czy ono potrzebuje opowiadać sobie cokolwiek?
 
Pssst. Nie wypowiadaj ani słowa o innych ludziach. Ani na głos, ani po cichu w umyśle. Zgaśnij jako narrator. Daj wszystkiemu wokół odetchnąć od Twoich osądów, porównań, interpretacji. Daj wszystkiemu dookoła trochę więcej przestrzeni i wolności. Wolności do tego, by wszyscy byli tacy jacy sami chcą być, a nie tacy, jakich Ty chciałbyś ich widzieć. Nie zamykaj nikogo w swojej starej, zardzewiałej puszce sztywnych poglądów i opisów. Nie opowiadaj sobie już więcej o nikim żadnych historii. Puść to. Zwolnij się. Zatrzymaj. Wypuść powoli powietrze z tego nadętego balonu i odsapnij. Odpręż to natręctwo gadania o tym co widzisz, co wiesz, co myślisz albo czujesz. Po prostu patrz. Przez chwilę nie skupiaj się na żadnym zdaniu, które krąży na orbitach Twojego umysłu. Niech Cię zaskoczy to co powiesz, kiedy nie będziesz miał przygotowanej żadnej linijki, żadnej roli, żadnej wyrobionej postawy i pomysłu na siebie i pozostałych.
 
Nie obawiaj się, że Ci nie wyjdzie – nie wyjdzie Ci z pewnością wiele razy. Tylko co z tego? Czy dlatego warto zrezygnować z tego co uskrzydla i skazać się na długą, apatyczną śmierć jeszcze za życia? Pozwól sobie na pomyłki i cenne lekcje mówienia „przepraszam”. Nie obawiaj się, że się pomylisz – pomylisz się z pewnością wielokrotnie. Tylko co z tego? Czy dlatego lepiej odpuścić sobie na starcie? Pozwól sobie być głupcem, który chce się uczyć przez mądrzejsze od siebie życie. Nie obawiaj się, że coś jest niemożliwe – przestanie, gdy podejmiesz się tego, co wydaje się trudne. Czy jest sens odwlekania nadal tego, co i tak jest nieuniknione? Podaruj sobie wolność do tego, by trwać w szczęściu i pogodzeniu, niezależnie od tego, jak wygląda i jak smakuje bieżące doświadczenie i jak prezentują się w nim pozostali ludzie.
 
Po każdym kroku wprzód zrób introspekcję i wejrzyj wgłąb siebie, jeśli poczujesz taką potrzebę. Nie myśl o innych za dużo. Nie myśl o innych jak o innych wcale. Zobacz ich jak część siebie samego. Jak lustra, które chcą wydobyć na powierzchnię największą prawdę o Tobie. Osądzające historie i etykiety o innych, nieświadomie wypluwane z naszych umysłów nie służą niczemu dobremu. Odstaw je na dobre. Mają skłonność przysłaniać w Tobie dokładnie to, co starasz się projektować na zewnątrz. To, co próbujesz wyprzeć z siebie, to z czym nie chcesz się spotkać samodzielnie jest zaklęte w potępiających zdaniach, które wypowiadasz z pretensją lub cynizmem o innych ludziach i zdarzeniach. Teraz masz możliwość spojrzeć w te miejsca w sobie i wysłuchać je. Usłyszeć to, co starają się powiedzieć o Tobie. Teraz możesz obdarzyć je zrozumieniem, samowspółczuciem i miłością.
 
Spójrz na to, co pojawia się wewnątrz Ciebie i nie tłumacz tego zachowaniem innych. Zatrzymaj tę tendencję i zawróć do środka. Zawsze zawróć wszystko do środka. Tylko w ten sposób stajesz w swojej mocy, w miejscu świadomego objęcia. W jedynym miejscu, w którym masz na cokolwiek wpływ. Uwolnienie tego, co sprawia cierpienie może się tu wydarzyć, ponieważ nareszcie chcesz wziąć odpowiedzialność za to, co czujesz i myślisz. Bez wykrętów i cwanych ucieczek w projekcje o sąsiedzie obok. Tylko opadając do siebie stwarzasz okazję, by rozpoznać, uznać a ostatecznie rozpuścić stare programy i uwarunkowania w sobie samym. Wszystko to, co wlecze się za Tobą i nie pozwala żyć szczęśliwie.
 
Czyż nie brzmi to jak piękna przygoda? To zawsze dostępna auto-kuracja, która niesie potrzebne uzdrowienie i rozbudza energię twórczą. To przygoda, dzięki której odkrywasz to, kim Ty jesteś, a nie to co mają inni, co inni lubią, czego sobie życzą, lub nie. Tylko nie oglądając się na innych możesz tak naprawdę żyć pełnią siebie.